Friday 11 September 2009

Kaftan bezpieczeństwa


Zanim jeszcze psychologia, czy psychoanaliza wystarczająco się rozwinęły, kaftan bezpieczeństwa był humanitarnym rozwiązaniem wobec większości zaburzeń umysłowych. Na pewno dużo bardziej humanitarnym niż lochy, sznury i łańcuchy. W XIX wieku w USA i Europie, szaleńców przykuwano łańcuchami do murów w celach więziennych, 'terapia' odbywała się więc w środowisku zupełnie zdrowych psychicznie wyrzutków i kryminalistów. Jakkolwiek po wprowadzeniu instytucji szpitala psychiatrycznego sytuacja niewiele się poprawiła.
Pierwszą klinikę mającą na celu leczenie osób z zaburzeniami natury psychicznej, czy duchowej otwarto w Paryżu w 1793 roku (podobne instytucje istniały na Bliskim Wschodzie od X wieku). Pojawienie się szpitali leczących szaleństwo nie znaczyło, że lekarze wiedzieli, jak sobie z nim radzić. Powodami zaburzeń były dla nich głównie religinja euforia, udar słoneczny, albo lektura powieści ze zbyt silnym ładunkiem emocjonalnym. Jedyną drogą do odzyskania pełnej kontroli nad sobą była surowa dyscyplina. Jednym z narzędzi był właśnie kaftan bezieczeństwa. Kaftan bezpieczeństwa był humaitarny, nie zdrapywał skóry i nie łamał kości, ponadto gwarantował pewną swobodę ruchów - pacjent mógł w kaftanie nawet spacerować.
Bezpieczeństwo kaftanu zależy oczywiście od jego rozmiaru. Najważniejsze, by był ciasny na klatce piersiowej i pod pachami, dzięki czemu pacjent nie jest w stanie wyciągnąć ramion z rękawów. Rękawy są zaszyte na końcach. Rękawy krzyżuje się z przodu i wiąże, lub zapina końce za plecami. Niektóre kaftany są zaprojektowane, by ramiona były z tyłu a zapięcie na brzuchu, co jeszcze bardziej utrudnia ewentualną ucieczkę. Większość kaftanów zaopatrzona jest również w pasek, który wiąże się między nogami, żeby nie było możliwości przeciągnięcia go przez głowę.
Przebywanie długi czas w kaftanie może mieć bard wpływ na ciało pacjenta. Krew zbiera się w łokciach, co prowadzi do opuchlizn, zaburzenia krążenia mogą generalnie doprowadzić do odrętwień. Naturalne są również bóle ramion i pleców, spowodowane zesztywnieniem.

Założenie kostiumu ma podobny efekt, jak skucie kajdankami. Kajdanki sprawiają, że czujesz się, jak krymynalista, kaftan wprowadza obłęd. Ktoś zabiera ci kawałek prywatnej przestrzeni, ktoś ingeruje w twoją wolność. Wolność myśli jest niczym wobec wolności ciała. Gdy ciału odbieramy swobodę ruchu, mózg reaguje automatycznie i swoboda myśli również zostaje poddana ograniczeniom.
Dziś próba otwarta "Wariata i Zakonnicy", jutro premiera.







Źródło: Museums of Madness, Andrew T. Scull, Penguin 1979

Saturday 5 September 2009

Imagine a long row of machines without any engineer in charge...

... All the pointers on the dials have already gone beyond the red arrow, and everything rushes madly on.

To fragment angielskiego tłumaczenia "Wariata i Zakonnicy" Witkacego. Kolejny Witkacy w Londynie. 14 - 20 września w budynku Westminster University na Regent Street.
Kevin Hayes, który zajmuje się organizacją i reżyserią spektaklu widział "Matkę" w Camden People's Theatre w styczniu. Zaprosił mnie do współpracy przy "Wariacie", miałem grać postać doktora Grüna. Wszystko potoczyło się jednak zupełnie inaczej.
Ubiegłą środową noc spędziłem z butelką wina i "Białą Gorączką". Snucie się po domu przy dźwiękach wiatru trwało do godziny piątej rano, po kilku godzinach obudził mnie telefon od Kevina (próby miałem zacząć w poniedziałek). Okazało się, że odpadł główny aktor i tym sposobem znalazłem się w roli Aleksandra Walpurga, czyli tytułowego wariata. Zniknęła praca, zniknęło wszystko, zalegam w pokoju i próbuję nauczyć się tej pięknej roli. Jeśli ktoś będzie w Londynie w tym czasie, zapraszam serdecznie.

http://www.witkacy2009.com